Tak, wiem, miał być blog tylko o tematyce genealogicznej i ani słowa o polityce. I tak jest, ale odrobinę muszę wspomnieć o polityce.
Dzisiaj w mediach mówiono/pisano o projekcie ustawy Anny Grodzkiej o ustaleniu płci. Zgodnie z tą ustawą dziecko do 16 roku życia może "ustalić" swoją płeć. Nie będę tego komentował, bo nie ma sensu. Jednak wciągając się coraz bardziej w świat genealogii, ksiąg metrykalnych wyciągam wnioski, że kiedyś było wszystko prostsze. Pomimo biedy, braku szkolnictwa, dużego analfabetyzmu, braku prądu, dróg, Internetu, nie było takich problemów jakie są dzisiaj. Zgodnie z aktem urodzenia dzień lub dwa dni po urodzeniu dziecka zgłaszała się osoba do księdza i "okazywała dziecko płci..." męskiej lub żeńskiej. Nie było dyskusji jakiej płci jest dziecko, bo to było oczywiste. Było to oczywiste wśród niepiśmiennych chłopów, a dzisiaj jest problem dla tych oświeconych, po studiach, mieszkających w dużych miastach.
Kiedyś było wszystko prostsze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz