Około miesiąca temu zakończyłem czytać książkę pt. "Wałęsa. Człowiek z teczki" autorstwa Sławomira Cenckiewicza. Ze względu na brak czasu czytałem ją dość długo. Przed rozpoczęciem czytania obawiałem się, że będzie napisana w sposób nieciekawy i po paru stronach będę zmuszony odłożyć książkę na półkę. Okazało się, że było zupełnie inaczej.
Dzisiejszy post nie będzie dotyczył polityki, chociaż mógłbym na ten temat pisać dużo. Nie mam zamiaru oceniać życiorysu Lecha Wałęsy. Chciałem tylko napisać kilka słów o samej książce. Kiedy Lech Wałęsa wielokrotnie już wypierał się agenturalnej przeszłości zawsze obierał następującą taktykę, w której głównym założeniem było bagatelizowanie "coś tam podpisałem, ale to nic nie znaczyło". Okazuje się, że to "coś tam" to nie jedyny dowód na agenturalną przeszłość byłego prezydenta. Właśnie dzięki tej książce odkryłem nowe źródła, z których mogę czerpać informacje na temat swoich przodków. Oczywiście, nikt z moich przodków nie był osobą tak znaną jak Wałęsa, stąd nie będzie tyle informacji jak o nim. Jednak książka ta naprowadziła mnie na źródła IPN-u. Innym plusem przeczytania tej książki jest plan, który można wykorzystać przy pisaniu jakiejś większej pracy na temat swoich przodków.
Dlatego niezależnie od upodobań politycznych, czy jesteś osobą wierzącą w Lecha Wałęsę czy też nie, warto ją przeczytać. Głównie polecam książkę genealogom-amatorom takim jak ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz