piątek, 16 sierpnia 2013

Świętokrzyskie - on tour - część II

Wyprawa przebiegła zgodnie z planem. Na początku wizyta w Bogorii. Dawne miasteczko. Utraciło prawa miejskie w 1869 roku za sprzyjanie Powstaniu Styczniowemu. W czasie II wojny światowej wieś została w 80% zniszczona. Obecnie Bogoria jest siedzibą gminy. 

Jan Misiura
Pierwsze swoje kroki skierowałem do Sanktuarium i na miejscowy cmentarz. Na cmentarzu udało mi się znaleźć grób Jana Misiury. Jan Misiura to brat mojego dziadka - Józefa. Z nagrobka dowiedziałem się, że żył 66 lat. Zmarł dnia 24 maja 1993 roku. Tak więc już znam rok urodzin - 1927. I tak pojawia się kolejne pytanie, na które odpowiedzi muszę szukać w Urzędzie Stanu Cywilnego w Bogorii.

Młyn w Bogorii
Kolejny krok to Rynek bogoryjski. Wyglądem nie odbiega od innych rynków małych miasteczek w tej części Polski. Jedyne co mnie zaskoczyło to lokalizacja stacji benzynowej właśnie w Rynku. Budynek stacji przypomina kiosk, a przed nim dwa dystrybutory z paliwem. Na Rynku oprócz tego pomnik Józefa Piłsudskiego i ciuchcia bogoryjska z kamienia. Wizytując Bogorię po cichu liczyłem, że znajdę jakieś ślady domu, gdzie mieszkał mój pradziadek i chwilę dziadek. Nie mam jednak informacji na jakiej ulicy to było i czy ten dom jeszcze stoi. Z tego co wiem został zburzony podczas II wojny światowej ok. 1944 roku, ale w jakim procencie, tego nie wiem. W Bogorii trochę domków opuszczonych i ruin można było zauważyć, które mogły być domem moich przodków.

Stara chata w Woli Malkowskiej
Po pokręceniu się trochę po bogoryjskim Rynku wróciłem pod Sanktuarium do samochodu by ruszyć do Woli Malkowskiej. W drodze zauważyłem stary młyn. Mój dziadek - Józef pracował w wielu młynach, dlatego pstryknąłem fotkę, a może i w nim pracował. Jak się okazało dobrze trafiłem. I w tym młynie pracował. Po zrobieniu zdjęcia ruszyłem dalej w kierunku Woli Malkowskiej. Po drodze minąłem dwie furmanki zaprzężone końmi (obecnie widok dość rzadki). Wieś jest ładnie położona, wkoło niej rosną lasy. Tak jak się spodziewałem, poza kilkoma chatkami, nie ma tam już starej zabudowy. We wsi są nowe zabudowania. Pozostało kilka kapliczek. Ruszyłem więc w poszukiwaniu Malkowic. Jak się nieco wcześniej przekonałem, nie ma już wsi Malkowice, a są za to Malkowice Górne i Malkowice Dolne. Nie wiem, przez które przejechałem, bo nie były oznakowane. Zabudowa występuje bardzo rzadko, tereny typowo rolnicze.

Miłoszowice
Następnie udałem się w kierunku Miłoszowic. Tam już tereny mniej zalesione. Wkoło piękne widoki, pagórki, krowy - swojski klimat.

Ostatni etap to wizyta w Kiełczynie. Tam pokręciłem się po cmentarzu. Znalazłem grób Józefy i Józefa Misiura. Józefa Misiura, prawdopodobnie to moja prababcia z domu Sierant - żona Andrzeja Misiury. Jednak mój tata i stryj twierdzą, że to nie jest ona, gdyż ona zmarła 20 lat wcześniej i jest pochowana na cmentarzu w Kurozwękach. Tak, więc już jest plan na kolejną wyprawę - tym razem Kurozwęki...

Wracając jeszcze do Kiełczyny, znalazłem tam grób męża siostry mojej babci, ale po kądzieli to ja będę szukał i opisywał jak już nie będę mógł więcej informacji znaleźć po mieczu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz